Wracaliśmy z Pragi, kilka fotograficznych dni, dużo słońca i mało snu. Było ciemno i pusto. D. puścił swoją składankę polskich staroci. Wśród nich znalazła się piosenka J. Kaczmarskiego "co się stało z naszą klasą" Zrobiło się jakoś poważnie. Rozmowy zamilkły. Gdy muzyka kończyła się M. stwierdził "chciałbym robić takie zdjęcia, jak on tworzył piosenki." Było w tej chwili coś niezwykłego, coś co sprawiło że ją pamiętam.
Siedzieliśmy na zarośnięych trybunach osiedlowego boiska, które służyło głownie za wybieg dla psów. Mieliśmy za sobą kilka godzin grania, rozmów i sporo alkoholu. I znów najbardziej pamiętam "obławę". Byliśmy wtedy strasznie niepokornie, ale też strasznie sobie bliscy, totalne zrozumienie.
Te dwa momenty utkwiły mi w pamięci dzięki piosenkom J.K. Dziś czuję nostalgię, jakbym coś traciła...
"Młodość szybko się zabliźni,
nie ma w tym niczyjej winy"
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)